|
| Mieszkanie pełne wariatów | |
| Autor | Wiadomość |
---|
Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Mieszkanie pełne wariatów Nie Paź 04, 2015 11:16 pm | |
| Średniej wielkości mieszkanie mieszczące się na ostatnim piętrze kamienicy. Wbrew zniszczonemu z zewnątrz budynkowi, wnętrze mieszkania utrzymane w nowoczesnym, lecz nie przesadnie zimnym stylu. Dwie sypialnie, z czego jedna nie użytkowana i obecnie zamknięta, kuchnia połączona z salonem, a odgrodzona wysepką kuchenną, oba pomieszczenia utrzymane w ciepłych kolorach. Spora łazienka z prysznicem, toaletą, pralką oraz umywalką. Gabinet Kurtza z biblioteczką, zamykany na klucz, który zgubiony został dawno temu, a gdzie przetrzymuje wszystkie dokumenty i książki, a Havoc urządził sobie składzik na broń. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Nie Paź 04, 2015 11:28 pm | |
| Wbił spojrzenie w okno. Wieczór już dawno został zdominowany przez złowieszcze kotary nocy, a słońce znikło za horyzontem sygnalizując zbliżającą się noc. Ziewnął. Pomimo iż funkcjonowanie w odcieniach ciemności dostarczało mu pożądanego dreszczyku emocji, dziś nie miał siły wyjść na tętniące swoim życiem miasto i skosztować uroków nocnego życia. Do reanimacji potrzebował snu. Najlepiej sześciogodzinnego. Przeniósł zaraz wzrok na trzymanej w ręce gazecie, a konkretnie na artykule traktującym o ekscentrycznym seryjnym mordercy, który stał się głównym nurtem rozmyślań funkcjonariusza policji i też celem. Zapach świeżej kawy napłynął do niego, a na popękanych ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Oderwał zmęczone oczy od drobnej czcionki i złapał w palce rączkę czerwonego kubka. Zacisnął usta na jednej ze ścianek delektując się zbawczym smakiem ulubionego napoju. Potem wcisnął do ust papierosa, bo złość jeszcze nie opadła. Gromadziła się w nim, krążyła razem z krwią w żyłach i zapalił używkę, choć obiecał, że nie będzie tu tego robił, bo ten palant od miesięcy próbuje rzucić palenie i nadal pali. Havoc już wie od dawna z tego nic nie będzie, ale konsekwentnie milczy w tej kwestii, śmieje się na uboczu, gdy Krutz wkłada nałóg do ust, potem go wyciąga, wyrzuca i wkłada następny, by ostatecznie zapalić. Popękane wargi mimowolnie wykrzywiły się w złośliwym uśmiechu na to wspomnienie. Podszedł do okna i otworzył je, by drażniący zapach mógł wyparować przed przyjściem tego znienawidzonego osobnika, który znów ostro zagrał mu dziś na nerwach. Miał ochotę udusić go gołymi rękami i zakopać parę przecznic dalej w ogródku wstrętnej baby czepiającej się o każdą pierdołę, dlatego czekał, chociaż cierpliwość powoli się z niego ulatniała. W końcu skapitulował i poszedł do łazienki. Wziął zimny prysznic, a czując jak warkocze chłodnej wody obmywają jego ciało z potu, drażliwego zapachu tytoniu i może też męczących go zmartwień, westchnął cicho. Może zdąży zasnąć za nim przyjdzie ten palant i do reszty spopieli podziurkowany tym dniem humor. Jeden ręcznik owinął wokół bioder, drugi zarzucił na mokre włosy i przeniósł się do sypialni, by dorwać świeże ubrania na przebranie w postaci koszuli i bokserów. Zrezygnował z rozstrzygnięcia dylematu kogo była to własność i zaraz pluł sobie w podbródek, że pozwolił, by takie głupstwo opętało jego myśli, gdy drzwi mieszkania otworzyły się z impetem i wtargnął do niego ten debil w akompaniamencie energicznego „wróciłem”. — Spierdalaj — mruknął pod nosem Mike i zignorował obecność prokuratora, co może przed wzgląd na staż związku z nim było poważnym wykroczeniem.
|
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pon Paź 05, 2015 12:16 am | |
| Był czasami kiepskim partnerem, wiedział o tym bardzo dobrze, egzystowanie obok niego dla większości były by zbyt ciężkie. Znoszenie jego humorów, warczenia i wulgaryzmów to coś czego nikt nie chciał by znosić, a mimo to Kurtz nie był sam, nie pojmował jak to możliwe, że taki Havoc już tyle czasu wytrzymał z nim. Zwykle starał się ugryźć w język i darować sobie pewne komentarze kierowane w stronę Mike, niestety nie zawsze mu to wychodziło. Dziś też nie poszło to tak jak planował. Podkurzony sprawą, którą musiał zakończyć, nieco zapomniał się i rzucił trochę zbyt wiele słów z zakresu łaciny podwórkowej, dodatkowo pobrzmiewające pogardą, do Havoca. Pewnie nie byłoby źle, gdyby koło kochanka nie było kilku jego kumpli z wydziału. Dante wiedział, ze zjebał sprawę, dokładnie był tego świadom w chwili, gdy spojrzał już uważniej na mężczyznę i zauważył jego złość. Nie było nawet sensu, tłumaczyć się, próbować załagodzić sytuację w tamtej chwili. Wolał przeczekać trochę i dopiero w mieszkaniu, z daleka od wzroku innych, ugiąć kark i pieprzyć własną dumę, by ten palant zapomniał o tej sytuacji. Wrócił do domu dość późno, bo niestety praca za bardzo go pochłonęła. Wchodząc do kamienicy, rzucił szybkie spojrzenie na ciemne niebo, gdzie już królował księżyc w towarzystwie gwiazd. Ładna noc, chociaż czuł, że dla niego będą to trochę przyciężkawe godziny. Nie był pewny czy dziś nie rzucą się sobie do gardeł, gdy Havoc dalej będzie zły, a Kurtz straci cierpliwość, co zdarzało mu się rzadziej niż kiedyś, ale jednak. - Wróciłem – rzucił na wejściu i zatrzasnął drzwi za sobą.- Mike? - mruknął zaraz, zdziwiony ciszą jaka panowała w mieszkaniu. Zdjął płaszcz, skopał z nóg buty by zaraz przejść się po salonie, kuchni. Skierował się do sypialni, a widząc go tam, podszedł i objął mężczyznę w pasie od tyłu.- Cześć, Havoc – szepnął mu do ucha. Pocałował go w odsłonięty kark, zaczynając już przymilać się nieco. Robił tak zawsze, gdy wiedział, ze w czymś jest jego ewidentna wina. Nie lubił przyznawać się do błędów, ale ten dureń był jedynym czego chciał naprawdę w życiu i tak bardzo nie chciał go stracić przez głupoty.- Zamierzasz iść spać? - zerknął na ręcznik, który dalej był owinięty wokół bioder jasnowłosego, później na ubrania, które pewnie ten chciał nałożyć. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pon Paź 05, 2015 7:25 pm | |
| Wzdrygnął się, czując jak para ramion zacisnęła się wokół pasa i westchnął bezgłośnie, gdy oddech tego drania załaskotał go w kark i zaraz przemienił się w cichy szept pobrzmiewający łagodnie w uchu. W akcie przywitania wysyczał pod nosem przekleństwo, a element zaskoczenia w oka mgnieniu wyparował. Język Havoca powędrował po spierzchniętych wargach, które zaraz wygięte zostały w niewyraźnym półuśmiech, kiedy poczuł znajomą strukturę warg na skórze, ciepłą i zadziwiająco subtelną. I być może zdradziłby słabość do tego gestu, gdyby nie to, że nadal był na niego zły. — Zaraz idę spać — mruknął oschle i wyswobodził się z zafundowanego przez tego palanta uścisku, by dać mu do zrozumienia, że foch mu jeszcze nie przeszedł, a przymileniem się nic nie zdziała, ewentualnie cała sytuacja stanie się jeszcze bardziej napięta, bo Mike nie miał siły się dziś wydzierać. Był zmęczony, śpiący i przede wszystkim bez życia. Pozwolił, by ręcznik spadł z bioder, a po chwili naciągnął na nagie pośladki bokserki, a zmarszczka na czole tylko się powiększyła, gdy uświadomił sobie, że bielizna na pewno nie należało do niego. Rzucił w Kurtza wilgotnym ręcznikiem i przeczesał palcami włosy, nadal nie zaszczycając go ani jednym, pojedynczym spojrzeniem. Złapał w palce porzuconą na łóżku paczkę papierosów i poszedł do kuchni, by zapalić. Dziś jeden pokój było zbyt mały na pomieszczenie ich dwójki i zapewnienia, że jeden nie rzuci się drugiemu do gardła. Havoc był bliski ciskaniem „kurwami” na lewo i prawo. Wcisnął do ust używkę i zapalił, czując ulgę, gdy zbawienny dym zatrzymał się przez chwilę w płucach, a potem został wypuszczony nosem. Wpatrując się we wzrok przez niego utworzony, nie tracił czujność. Nasłuchiwał co robi Niemiec, żeby ewentualnie ewakuować się z kuchni i wślizgnąć się do łóżka, ale zamiast usłyszeć dźwięk świadczący o tym, że Dan się zbliża, wzdrygnął się. Chłodny wiatr wpadł przez okno, igrając z odsłoniętą skórą mężczyzny, a wraz zniknęła też i ta nikła ulga, która pojawiła się wraz z zaciągnięciem się.
|
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pon Paź 05, 2015 7:45 pm | |
| Zdławił w sobie prychnięcie, gdy usłyszał wysyczane przekleństwo, chwilowo starał się być bardziej ogarniętym niż zwykle i nie zamierzał jeszcze warczeć na tego typa. Trzymając Havoca blisko siebie, miał wyjątkowo dużo pokładów cierpliwości, gość działał na niego czasami lepiej niż najsilniejsze środku uspokajające. Wszystko mogło się jednak zmienić w momencie, gdy dotknięcie go, stało się nie możliwe. Wywrócił oczami, gdy usłyszał ten oschły ton i nie walczył jakoś, kiedy mężczyzna wywinął się z uścisku. Spoglądał na niego ponuro, czując już przekleństwa cisnące się na język, ale umiejętnie wszystkie powstrzymał. Mimowolnie przesunął powoli spojrzeniem po nagim ciele Havoca, gdy tylko ręcznik przestał osłaniać zgrabne pośladki Mike. Z wysiłkiem odwrócił wzrok, zanim naszła go chęć na coś całkiem innego niż zamiar załagodzenia złości kochanka. Chociaż jedno nie wykluczało drugiego jeśli by się dość postarać i zakładając, że Havoc byłby chętniejszy. Złapał ręcznik rzucony w jego stronę, nie odzywał się już, stał jedynie w miejscu, spoglądając na to co złapał właśnie. Przez chwilę Niemiec wydawał się doprawdy zagubiony, ale to wrażenie znikło z chwilą, gdy został sam w sypialni. Zaniósł ręcznik do łazienki i powiesił na kaloryferze by wysechł. Później sam wziął szybki prysznic i ubrał się tylko w dresowe spodnie. Po jego torsie spływały krople wody, skapujące z wilgotnych włosów. Spojrzał na sypialni, ale widząc, ze Mike tam nie wrócił, poszedł do kuchni. - Jak długo zamierzasz chodzić nafochany? - spytał chłodno, krzyżując ręce na torsie. To co już zdążył zauważyć odkąd mężczyzna na stałe zagrzał miejsce w jego życiu i łóżku, to fakt, że czasami nagła zmiana taktyki potrafi zdziałać dużo. Nie wiedział czy to przez zaskoczenie czy niepewność, ale Mike po prostu czasami dawał się podejść. Kurtz nie miał jednak pewności, czy tym razem coś zdziała. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pon Paź 05, 2015 8:56 pm | |
| W momencie, gdy Dante wszedł do kuchni, Havoca znów nawiedziło złośliwie wrażenie, ze te mieszkanie powoli robi się za ciasne dla ich dwójki. Chcąc go na początku kompletnie zignorować, w końcu spojrzał na niego spode łba, za nim doszło do wyczekiwanych przez niego rękoczynów, a zaraz przeniósł wzrok na okno. Niebo było bezchmurne, wyścielone migoczącymi gwiazdami, a księżyc, prawie w pełni, wkradł się do kuchni w postaci srebrzystej poświaty oświetlającą pochłonięty przez mrok profil gliniarza. Pogoda tworzyła malowniczy, zrównoważony z myślami Mike’a prolog do zbrodni doskonałej na typie, który wszedł w jego życie z brudnymi buciorami i zdrowo namieszał, nie tylko w strefie i uczuciowej, a psychicznej, która łamała się z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, coraz bardziej i domagała się konsultacji z psychologiem, a może i nawet z psychiatrom. To tylko kwestia czasu, kiedy się nawzajem pozbijają. — Całe życie — wysyczał przez zęby w ramach odpowiedzi i tym samym przerywając cisza, która zapadła na parę ciężkich chwil. W powietrzu unosiło się napięcie, a Mike miał przemożną ochotę strzelić kulkę w ten pusty łeb temu pozbawionemu manier i taktu idiocie. Nabrał łapczywie powietrza, zaraz łapiąc kolejny, zbawczy podmuch papierosa do płuc. Zamknął na chwilę oczy, wsłuchując się w oddech współlokatora, znajdujący się tuż na wyciągnięcie ręki i otworzył usta, by coś powiedzieć, ale za chwilę je zamknął, przygryzając delikatnie dolną wargę. Przesunął wzrok po twarzy największa dupka w historii świata i wykrzywił usta w niezgrabnym grymasie, który mógł uchodzić śmiało za odruch wymiotny. Pewnie znów próbował go przekupić, udając skruchę. Nie tym razem. Miał wrażenie, że nieużywana sypialnie zaraz zmieni swój status, a on sam w końcu się wyśpij bez znoszenia dłoni Kurtza na najbardziej intymnych częściach ciała. Podszedł do zlewu i nakarmił go petem.
|
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pon Paź 05, 2015 9:27 pm | |
| Zaczynał się irytować, powracało to drażniące odczucie... dreszcz biegnący po kręgosłupie, ale nie mający nic wspólnego z pozytywnymi emocjami. Nie potrafił tak egzystować, nie gdy ten palant był zły o coś. To była wręcz głupota, powinien mieć go gdzieś w tej chwili, odwrócić się i wyjść stąd... zająć się czymkolwiek lub pójść spać, a zamiast tego stał tu jak idiota i znosił humorki Havoca. Patrząc na niego teraz, chwilę zastanawiał się czemu te wiele razy wcześniej nie wyjebał go z mieszkania, w końcu to Mike był tutaj pewną nowością, nie obecną w chwili, gdy Dan kupował mieszkanie, urządzał je i obmyślał wszystko tak, by żyć tu samemu lub najwyżej z kotem, bo psów nie znosił. Samemu byłoby mu lepiej, wygodniej, wyniszczał by sam siebie, a nie ściągał na dno psychiczne i tego tutaj typa. Wykrzywił wargi w gniewnym grymasie, gdy dostał odpowiedź jakiej nie chciał, która lepiej by nie padła. Ignorował już fakt, ze gnojek znów palił w mieszkaniu, a nie miał tego robić, nie powinien. Chociaż jeśli tak dalej miało to się toczyć, rzucanie palenia u Dana nie miało najmniejszego sensu bo używka go uspokajała trochę, a przynajmniej na tyle by wytrzymywał ponurą codzienność, która ostatnim czasy nabrała coraz bardziej szarych barw. Widząc, że ten zamierza coś powiedzieć, powstrzymał własne słowa, ale cisza nie została przerwana, trwała dalej i naruszała coraz wyraźniej spokój. - Czasami mam cię dość..- stwierdził ponuro. Złapał go nagle za nadgarstki, naparł na mężczyznę, zmuszając go do zmienienia miejsca położenia i w końcu przycisnął go do ściany. Szarpnął mocno Mike za ręce, aż docisnął mu nadgarstki do powierzchni nad głową.- Nic mi nie ułatwiasz.- warknął.- Wiesz, że nie chciałem cie obrazić, ani zakpić z ciebie przy innych – pochylił się i musnął wargami ucho Havoca.- Nie wkurwiaj mnie, gdy staram się panować nad sobą – zacisnął mocniej palce na przegubach kochanka. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pon Paź 05, 2015 11:21 pm | |
| Havoc nie stęknął z bólu, nie wyrywał się, nie klął, tylko patrzył tymi swoimi stalowymi zamrożonymi przez chłód poranka oczami w tak dobrze znajome oczy prokuratura. Bycie odpornym na ból do czegoś zobowiązywało, a on sam nie miał zamiaru zdradzać targających go w tej chwili uczuć, emocji, dlatego zerwał z maski twarz zdenerwowania i założył nową, zobojętnienia. Wykrzywił usta w okropnym uśmiechu, przytulając się plecami do ściany, poczuł jak po kręgosłupie wędruję dreszcz i znika w koniuszkach placów zaciśniętych mocno w pięść. Przyśpieszony oddech też po chwili zwolnił, jak i nierówny rytm wybijany przez obijające się boleśnie o żebra serce. — Nie pieprz — wysyczał ładując w te słowa tyle jadu, ile zdołał, choć najchętniej zaprzyjaźniłby swoją pieść z jego twarzą. — Bez mrugnięcia to zrobiłeś, a teraz się wściekasz. — Spróbował się wyszperać z uścisku. Nadaremno. Sprawił, że palce Krutza jeszcze mocniej uczepiły się jego skóry, dlatego Mike zafundował mu kopniaka w piszczel, coby nie dać temu typowi satysfakcji i nie pozwolić zadominować. — Wściekaj się na siebie. I puszczaj — zażądał. Jedyne na co miał ochotę, to sen, a potem ewentualną możliwość nie oglądania znienawidzonej gęby, gdy się obudzi, choć te ostatnie graniczyło z cudem. Przeważnie razem dojeżdżali do pracy, warcząc jeden na drugiego, a potem nie odzywając się do końca dnia. — Uszanuj to, że zaraz zemdleje ze zmęczenia i mnie puść — mruknął, puszczając i wzrok, i z tonu, bo wściekłością niczego nie osiągnie, a jeszcze bardziej podburzy drażniący charakter Niemca. Wcale nie przesadzał. Miał już na koncie dwie nieprzespane nocki. Trzecia może doprowadzić do tego, że najprościej świecie straci kontrolę nad ciałem i osunie się na kafelki w kuchni. Może przy odrobinie szczęścia uderzy głową o kant mebla i rozwali sobie łeb. Chyba nie miał by nic przeciwko, gdyby Dan naprawdę zdecydował się go wywalić za drzwi. Może nie teraz, kiedy zdolność trzeźwego myślenia powoli zanikała, a obraz przed oczami stawał się mętny, zamazany, ale gdy będzie postawiony na nogi. Powoli dusił się w tym związku napełnionym złudzeniem, niczym nadmuchany balonik. Przymknął oczy, a z ust wydostało się ciche westchnienie. — Proszę — wyszeptał, choć to słowo z ledwością przedostało się przez struny głosowe, najpierw zatrzymując się na końcu języka. Nienawidził je kierować w stronę tego pozbawionego krzty empatii debila, który pewnie puści znów jakąś wiązankę. Naprawdę zaraz film mu się urwie i runie w ramiona tego palanta, a przecież oprócz zwyczajowego piwa po pracy, nie miał w ustach żadnych innych procentowych trunków. |
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pon Paź 05, 2015 11:52 pm | |
| Widząc jego paskudny uśmieszek, wydawał się na moment stracić na agresji, a zyskać na niepokoju, który odczuł wyraźniej. Kiedy Mike się szarpnął, Dan w odruchu zacisnął mocniej palce, nie pozwalając mu wyswobodzić się teraz. Przepełniony jadem głos gliniarza, był trochę jak dobrze wymieniony cios, co wywołało słaby grymas niezadowolenia. - Aż taki jesteś głupi? Czy już zdążyłeś zapomnieć jaki jestem? - prychnął. W większości przypadków, Kurtz nie wahał się, gdy coś robił, działał zbyt pewnie we wszystkim i dlatego czasami żałował swojej impulsywności. Przeklną pod nosem, czując dobrze wymierzonego kopniaka w piszczel. Zabolało, faktycznie zabolało, ale nie cofnął się, nie poluzował uścisku. Trzymał go jeszcze chwilę, później ustąpił. Mimo wszystko nie chciał by coś stało się Havocowi. Przestał dociskać jego dłonie do ściany, opuścił mu ręce, nie puszczając go. W dość czułym geście rozmasował mu nadgarstki, nie patrząc już w twarz mężczyźnie. Puścił go w końcu, dopiero teraz spoglądając mu prosto w oczy.- Przepraszam – ledwo powiedział to, tak cholernie nie umiał używać tego słowa, wymawiać. Godziło to w jego dumę zbyt wyraźnie. Pocałował go krótko w usta, potrzebując tego, chcąc poczuć jego usta. Odsunął się zaraz, dając mu iść do sypialni, by mógł się wyspać, odpocząć skoro tego widocznie potrzebował. Gdy został sam, zacisnął mocno szczęki, w przypływie gniewu, który tłumił w sobie, zrzucił z kuchennego blatu dwie szklanki, które akurat stały tam. Szkło nie przetrwało spotkania z podłogą, rozsypało się na posadce. Oparł dłonie na blacie, naprawdę wściekły na siebie. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Wto Paź 06, 2015 12:18 am | |
| Zamrugał parę razy, nie dowierzając, że usta Kurtza wyprodukowały przeprosiny, tak rzadko używane przez właściciela podłamanego głosu. Trwając w lekkim zawierzeniu, pozwolił się pocałować, a nawet sam przeniósł niewielką inicjatywę i musnął go przelotnie, ledwo wyczuwalnie, a odchodząc do łóżka, zacisnął na kilka sekund palce na jego ramieniu w ramach dodania mu otuchy, a może niewidzialnej nici porozumienia, która sporadycznie owijała się wokół nich, sprawiając, że agresja, wściekłość ulatniała się, a na ich miejscu pojawiała się chęć bycia z najważniejszą osobą na świecie. Paradoksalnie Krutz dla Havoca taki właśnie. — Potrzebuję cię dziś bardzo w roli poduszki — mruknął cicho, nie mając pewności, czy te słowa na pewno ujrzały światło dziennie i już po chwili był w sypialni, w łóżku. Zanurkował pod ciepłą kołdrę i zanurzył twarz w poduszce, która była przesiąknięta znajomych zapachem Dana, a słysząc hałas z kuchni, złowieszczy odgłos stłuczonego szkła, zadygotał, zastanawiając się, czy ten drań zrobił sobie jakąś krzywdę. Chciał tam iść, ale szybko zrozumiał błąd w myśleniu. Niemiec musiał teraz zostać sam ze sobą i pozbierać się do kupy, ogarnąć uczuciowo, nie pozwolić, by wypełniła go złość, a pożoga wściekłości wypaliła na nim swoje znamię. Havoc znał go aż za dobrze i wiedział, że pójście tam, znaczyło przeszkodę stojącą na drodze, nadającej się tylko do osunięcia. Mimowolnie zamknął oczy, zastanawiając się czy doczeka się dziś swojego przenośnego kaloryfera i poduszki, a Dante doskonale nadawał się do tej roli. Kącik ust zadrżał lekko, gdy facet jego życia jednak pojawił się w sypialni. Pytanie czy zostanie w niej dłużej.
|
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Wto Paź 06, 2015 3:16 pm | |
| Stał tak w kuchni przez kilka minut, starając się wyluzować i przestać wkurzać na wszystko wokół i na samego siebie. Przymknął oczy, licząc pod nosem... zaraz jednak prychnął i przestał, według niego była to najgłupsza metoda jakiej kiedykolwiek próbował, a nie był to pierwszy raz. Odepchnął się w końcu od blatu i pozbierał kawałkiem szkła, by nie skaleczyć się, ani by tym bardziej Havoc nie wlazł w resztki szklanek. Rozejrzał się jeszcze po kuchni, bardziej chcąc odwlec moment wejścia do sypialni, niż z konkretnej przyczyny, powodu, który musiał załatwić tutaj. W końcu jednak pogasił światło i poszedł do łóżka. Wślizgnął się pod kołdrę i przysunął do Mike, obejmując go zaraz ramieniem w pasie. Przyciągnął go nieco bliżej siebie, cmokając w policzek, gdy tylko ten leżał już dość blisko. Skorygował pozycję, kładąc się na plecach, ale dalej obejmując kochanka. Miał na sobie jedynie dresowe spodnie, nie wciągnął na tyłek nawet bokserek, więc nie pozbywał się jedynej części garderoby. - Mike.. - odezwał się nagle, dłonią lekko muskając jego plecy.- Nie idź jutro do pracy, weź wolne – mruknął cicho. Chciał chociaż jeden dzień spędzić z Havociem, a dawno nie mieli już takiej okazji. Jutrzejszy dzień był wolny dla Kurtza, więc może i Mike został by w chacie. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Wto Paź 06, 2015 10:49 pm | |
| Czując jak łóżko lekko zapadło się pod ciężarem prokuratora, na ustach zawisł tymczasowy uśmiech, który jednak zaraz przygasł. - Przecież wiesz, że niełatwo wymigać się od roboty - mruknął, niezbyt zadowolony, że Kurtz proponuje to właśnie teraz, byle jak, na ostatnią chwilę. Jutro miał ważne spotkanie i nie mógł go przełożyć od tak, bo kochanek ma zachcianki, ale i też nie podzielił się z tą myślą na głos, by znów nie wprowadzać między nimi drażniącego napięcia. Ułożył głowę na jego torsie, z uwagą nasłuchując małego narządu w piersi Niemca, które utrzymywało przy życiu tę chodzą huśtawkę nastrojów. Zamknął oczy. To jedna, z nielicznych czynności (i najprawdopodobniej najbardziej skuteczna), która koiły jego nadszarpane nerwy. - Wyrwę się wcześniej – zaproponował po chwili namysłu. — Ale niczego też nie obiecuję – mruknął ostrożnie, wiedząc jak Kurtz czasem za szybko i błędnie odczytuje niektóre gesty, słowa, a potem rodzą się nie porozumienia – jeden po drugim – a z nich do kłótni już niedaleka droga. – Może pojedziemy za miasto. Co ty na to? Zamiana otoczenia może wyjść nam na dobre. Złączył ich usta w krótkim pocałunku, by ostudzić temperament Niemca i móc z czystym sumieniem iść spać. Potrzebował wprowadzić jakiś zmiany w swoim życiu. Trochę się dusił w tych czterech ścianach, w tym łóżku. Nawet dziś rozważał możliwość rzucenia na luz, odpoczynku od trwałego i burzliwego, zżerającego nerwy związku, a teraz, będąc tu z nim, już sam nie wiedział, znów się pogubił i nie mógł złapać powietrza, nabrać potrzebnego dystansu. Bo chyba nie potrafił sobie wyobrazić swojej egzystencji bez tego wkurzającego typa. |
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Wto Paź 06, 2015 11:43 pm | |
| Wolałby inną odpowiedź, ale tą, którą uzyskał skomentował tylko cichym westchnieniem. No tak, tego powinien się spodziewać, w końcu chciał czegoś, co trudno było zrobić jeśli nie chciało się ponieść konsekwencji.- Skłamiesz, ze źle się czujesz... że pójdziesz do lekarza – szepnął, chcąc jednak go jakoś przekonać. Gdy Mike ułożył głowę na jego klatce piersiowej, Niemiec przeniósł dłoń na jego głowę. Głaskał go lekko po głowie, przeczesując mu włosy palcami, była w tym geście pewna czułość, której inaczej Kurtz nie umiał okazać. Pewne gesty nie przychodziły mu łatwo, lecz czasami wykonywał je nie świadomie. - Spoko, spróbuj... nie chcę siedzieć całego dnia sam – jego słowa były ledwo słyszalne, bo właśnie przyznawał się, że nie zbyt mu komfortowo, gdy nie ma tego palanta blisko, albo chociaż w zasięgu wzroku. Miał cichą nadzieję, że mężczyzna faktycznie da radę wyrwać się szybciej z roboty, że będą mogli posiedzieć trochę razem, już bez rzucania się sobie do gardeł. Słysząc jego słowa, zerknął na mężczyznę i lekko się uśmiechnął.- Podoba mi się pomysł, faktycznie zmiana otoczenia może być dobra – zareagował na pocałunek, cichym pomrukiem. Złapał go lekko za podbródek i przytrzymał, wbił się w jego usta bardziej stanowczo, ale zaraz odpuścił. Pociągnął nieco wyżej kołdrę, przykrywając bardziej Havoca i siebie przy okazji. Nie próbował już go zmacać, ani nie przeszkadzał mu w żaden sposób w odpoczynku. Kiedy był pewny, że ten śpi, rozluźnił się sam i zamknął oczy. Sen jednak jakoś nie nadchodził... przeleżał prawie pół nocy, zanim faktycznie zasnął. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Sro Paź 07, 2015 11:08 pm | |
| Havoc, wtulając się w Dana, niemal od razu został uwiedziony przez objęcia Morfeusza, które z zadziwiającą łatwością wypędziły go w krainę snu, a może raczej koszmaru. Koszmaru, który od dobrych paru miesięcy nie znikał, a tylko się wyostrzał, pojawiało się coraz więcej szczegółów, kontury przestawały być zamazane, a kolory wchodzące w odcienie szarości, zawabiały się na czerń. Ostatecznie obudził się o szóstej nad ranem, tłumiąc niemy krzyk zębami zaciśniętymi mocno na dolnej wardze. Palce zaciśnięte na połach kołdry drżały, a on sam oddychał jak maratończyk po przebyciu całej trasy na jednym z pierwszy miejsc. Boleśnie uderzenia serca, pot wyczuwalny na czole, karku, sprawiły, że miał ochotę zapalić. Z łatwością wydostał się z delikatnego objęć faceta swojego życia i, muskając go przelotnie w lekko rozchylone wargi, poszedł do kuchni, a mimowolnie kącik ust mu zadrżał, gdy znajome chrapanie odbijało się systematyczne od ścian mieszkania. Otworzył okno na oścież i usiadł na parapecie, ignorując chłód wdzierający się do pomieszczenia, który wyprodukował na jego ciele nieprzyjemną, drażniącą gęsią skórę. Wcisnął do ust papierosa, zapalając go i pozwalając, aby tlił się w ustach, bez zaciągania, a sam oczy utkwił w swoje anemiczne odbicie w szybie i pociągnął nosem. Syknięciem przywitał możliwość złapania przeziębienia; katar w końcu był jednym z fundamentalnych symptomów. Przez chwilę miał ochotę skonfrontować taflę ze swoją pięścią, ale w porę się powstrzymał, zamiast tego przycisnął czoło do chłodu od niej bijającego i uśmiechnął się krzywo, przymykając oczy. Chęć konsultacji z psychologiem zaczęła się kształtować się powoli w jego głowie, ale chwili, gdy cisza została przerwana przez klakson samochodu, zadrżał i odgonił od siebie jak najszybciej tą nieprzyjemną perspektywę, skupiając myśli wokół sprawy, którą miał teraz badać. Poczuł nieprzyjemny uścisk żołądku, widząc oczami wyobraźni pocięte z chirurgiczną precyzją ciała, a potem wykrzywił usta w psychodelicznym uśmiechu. |
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pią Paź 09, 2015 9:51 pm | |
| Nie obudziło go nagłe przebudzenie Mike, pogrążony we śnie pozostał obojętny na to co działo się z mężczyzną, przebudzonym po koszmarze. Mruknął tylko coś marudnie i sennie, gdy Havoc wstał, wyswabadzając się z objęć, a tym samym pozbawiając samego Kurtza, ciepła drugiego ciała. Kiedy został sam w łóżku, przekręcił się na bok i naciągnął mocniej kołdrę na siebie. Nie lubił zimna, ostatnio zwłaszcza i robił się marudny, gdy tylko temperatura spadała. Obudził się pół godziny później, chyba już z przyzwyczajenia. Sięgnął na oślep po komórkę by sprawdzić godzinę, gdy tylko połapał się, która to... wyrzucił z siebie ostrą wiązankę przekleństw. Wyrabiały się u niego zachowania typowe dla pracoholizmu i teraz to odczuł wyraźniej, gdy nie mógł spać bo o tej zwykle wstawał do roboty, jego organizm wyraźnie miał gdzieś fakt, że dzisiaj może pospać dłużej. Po dobrych dziesięciu minutach zorientował się dopiero, że nie ma z nim w łóżku tej małej mendy, która zagościła na stałe w tym mieszkaniu, a dodatkowo cisza jaka panowała, skłoniła Kurtza do podniesienia się z wygodnego łóżka. Poprawił dresowe spodnie, które w czasie sny i kręcenia się po łóżku, zsunęły mu się nisko na biodra. Wyszedł do kuchni, przeciągając się i ziewając jeszcze. Widząc Mike siedzącego na parapecie, podszedł do niego.- Chciałem byś został w domu, ale nie przeziębiał się – mruknął, trochę dalej zaspany. Przesunął palcami po udach mężczyzny, zaraz przenosząc dłoń na jego przedramię i odciągając go od okna, które zamknął od razu. - Papieros na dzień dobry? Jeszcze przed kawą czy śniadaniem... coś cię zdenerwowało – stwierdził i nieco się skrzywił zaraz. Za dobrze znał mężczyznę, zdążył zapamiętać jak wygląda typowy poranek, od czego ten zaczyna, co zwykle je i jak mocną kawę wypija. Gdy tylko sobie to uświadomił, poczuł się dziwnie, chyba nawet źle. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pią Paź 09, 2015 10:42 pm | |
| Zadrżał, wzdychając w myślach, kiedy uświadomił sobie jak mało brakowało od spadnięcia z parapetu i skonfrontowaniu się z płytkami albo rzucenia się z ostatniego piętra. Towarzystwo Niemca, mimo że łatwe do przewidzenia o tej godzinie, zdziwiło go; myślał, że mężczyzna pośpij trochę dłużej i nie przyłapie go na wegetacji. Uspokojenie mocniej bijącego serca i nagle przyśpieszonego oddechu trwało zdecydowanie za długo i Havoc był przekonany, że Kurtz nie zaakceptuje żadnego kłamstwa, żadnego załagodzenia sytuacji. — Przecież wiesz, że przez kłamstwa tworzą mi się wyrwy na sumieniu — mruknął, a na ustach pojawił się mimowolnie zaczepny uśmiech — więc stwarzam powód — dodał, bo nie chciał mówić prawdy, dlaczego nad ranem wylądował na parapecie, przy otwartym oknie z papierosem z w jednej dłoni i bez kubka kawy w drugiej. Nie trudno było mu sobie wyobrazić na znajomej twarzy spojrzenie pełne dezaprobaty, wiązankę przekleństw i gadkę-szmatkę o tym, że powinien wziąć wolne i zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, albo w ogóle rzucić robotę w wydziale zabójstw i zając się czymś mniej zajmującym, dobijającym, nadszarpującym nerwy; diabeł jednak tkwił w szczegółach. Havoc lubił romansować ze zwłokami, patrzeć w oczy trupów, odtwarzać parę potencjalnych scenariuszu wydarzeń, które mogły zajść pomiędzy ofiarą a dopuszczającym się zbrodni psychopatą. Do każdego socjopaty podchodził indywidualnie, a po dokładnej obserwacji miejsca zbrodni, zamordowanych, mógł naszkicować sobie w głowę zarys portretu psychologicznego i snuć domysły kim morderca jest, czym się zajmuje, co wywołało w jego psychice taki uszczerbek, że dopuścił się zbrodni. To wszystko fascynowała Havoca tak bardzo, że nawet gdyby chciał, nie potrafił przestać. Czując się jak główny bohater filmów detektywistycznych, adrenalina w nim dominowała, a on sam nie potrafił myśleć o niczym, co nie było chociaż w minimalny sposób związane z przestępstwem. Nie potrafił zliczyć, ile to już razy olał Dana na rzecz pracy, a potem gorliwie przepraszał za to kochanka, który, przeciwieństwie do Mike’a, nabył umiejętność gospodarowania sobie dość skutecznie czasu, a także w miarę swoich wybuchowych umiejętności znalazł złoty środek na odróżnienie życia osobistego od zawodowego. Havoc nadal był w tej dziedzinie laikiem, kompletnym nowicjuszem, który pozwalał, by praca dyktowała warunki gry i przewracała jego życie do góry nogami. Czasem nawet nie widział sensu przychodzenia do domu i rozmawianiu z Kurtzem. Nie wątpił, że kiedyś robota wykończy ich związek, zniszczy wszystko, co udało się im razem zbudować i może nawet zniszczy jego. — Drobnostka — mruknął i wygiął usta w delikatnym uśmiechu, który pojawił się tam za każdym razem, gdy chciał wcisnąć Danowi kit i wykręcić się od rozmowy na drażniący temat. — Zrobisz mi kawy? — Musnął kochanka w żuchwę. — Ja pójdę do łazienki, by się trochę odświeżyć.
|
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Pią Paź 09, 2015 11:26 pm | |
| Miał taki czas w życiu, gdy poświęcił się całkiem pracy, ignorując wszystko wokół, ale wtedy nikogo bliskiego nie miał. Działał na własną rękę i to jego sprawą było to ile naczyń zalega w zlewie lub czy ma cokolwiek w lodówce. Tamten okres jednak minął, gdy w jego mieszkaniu pojawił się najpierw przelotny kochanek, który przetrwał z nim dwa tygodnie, a później Havoc, który już radził sobie lepiej i był tutaj dalej. To głównie dla niego wracał do domu, zostawiał pracę na następny dzień, porzucał papierkową robotę, użeranie się z sądami... był powodem dla którego oganiał się, nawet jeśli samego powodu nie było zbyt często w domu lub gdy wracał kłócili się, albo ten bez słowa szedł spać. Póki co Dante nie miał problemu z tym, jednak w końcu pewnie się wkurzy i dojdzie do ostatniej ich kłótni lub coś się zmieni. Nie wiedział teraz tego, nie umiał określić. Teraz mając przed sobą Havoca, zastanawiał się, czy ten ma go faktycznie za idiotę? To jak Mike próbował wcisnąć mu kit, prawie godziło dumę Niemca. Wykrzywił wargi w paskudnym uśmiechu, zwykle oznaczającym masę kłopotów. Pochylił się muskając przy tym policzek mężczyzny.- Nie umiesz kłamać, przynajmniej nie umiesz przy mnie – powiedział mu na ucho i ugryzł go lekko w płatek ucha.- Palant – szepnął jeszcze i odsunął się. Nalał wody do czajnika i włączył go. Nasypał kawy do dwóch kubków bo jak znał życie, sam już i tak nie pójdzie spać. Opar się o blat, czekając aż czajnik zagrzeje wodę i będzie mógł zalać kawę dla nich obu. Skrzyżował ręce na torsie, spoglądając pusto w przestrzeń. Kiedy teraz myślał o pracy, zastanawiał się czy nie zmienić profesji. Męczyła i nudziła go praca, a użeranie się z innymi, tylko szkodziło jego słabej cierpliwości. |
| | | Havoc ŚLEDCZY
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Sob Paź 10, 2015 12:10 am | |
| - Nie kłamie - oburzył się, choć uśmiech popsuł zamierzony efekt, a on sam spiął się nieco. – Unikam wciągnięcia cię w moją spaczoną psychikę – dodał i czmychnął do łazienki, gdyby Dana naszła chęć drążenia tematu, choć Havoc wiedział, że to i tak nastąpi. Może, kiedy wróci zmęczony z roboty, może, kiedy będą pić razem kawę zasypiając przy niej, a może nawet w łóżku, przy akompaniamencie cichych jęków i przyśpieszonych oddechów. Kurtz był mistrzem w rozwalaniu nastroju, za co nie raz już oberwał w zęby od Mike’a, a jego słowa zazwyczaj działy jak kubeł zimnej wody, natychmiast sprowadzały do pionu, wybudzały uśpioną czujność. Havoc, wślizgując się do łazienki, zadbał o to, by zamknąć drzwi na zatrzask, co miało zmniejszyć potencjalne ryzyko realizacji drażniących planów Niemca chcącego zwrócić na siebie uwagę, albo skłonić kochanka do rzeczy, na które w tej chwili nie miał najmniejszej ochoty. W końcu powrót do pracy po szybkim, porannym seksie zawsze dekoncentrował, zmuszając do myślenia, co by było, gdyby jednak śledczy nakłamał przez telefon przełożonemu i został w domu. Mógł tylko podejrzewać, że obaj pogrążyliby się w totalnym chaosie, roztopili we własnym szaleństwie, a może i pozabijali. Pozwalając, by warkocz zimnej wody, spływał ciurkiem po plecach, włosach, ramionach, pośladkach, nogach, przez chwilę przestał myśleć o morderstwach dokonanych w minionych dniach, tygodniach, miesiącach, zastanawiając się dla odmiany czy naprawdę było warto zaryzykować kolejną kłótnią i w ramach rehabilitacji wrócić wcześniej do domu, i wynagrodzić Kurtzowi te wszystkie lata, kiedy obijali się o siebie, wrzeszcząc, kłócąc się, kochając, rozmawiając, martwiąc się.
|
| | | Kurtz PROKURATOR
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów Sob Paź 10, 2015 12:55 am | |
| Spojrzał na niego ponuro, gdy ten przed ucieczką do łazienki, napomknął o spaczonej psychice. Prychnął pod nosem, gość ewidentnie nie wiedział o czym mówi... albo kierował słowa do złej osoby. Kurtz dobrze wiedział jak zniszczona może być psychika, co dziennie egzystując miał tego pieprzoną świadomość. Zalał kawę wrzątkiem, dolał sobie mleka i usiadł przy wysepce kuchennej, na jednym z czterech hokerów. Wsparł brodę na ręce, a drugą dłonią sięgnął po łyżeczkę, mieszał powoli, wręcz leniwie zawartość swojego kubka. Dan już nawet nie próbował pakować się Mike do łazienki, kilka ostatnich dni... ostatnich prób, pokazało mu jasno, że nic z tego. Gorzej, że Havoc trzymał go na dystans od paru już dni i stopniowo Kurtz zaczynał się irytować. Miał swoje potrzeby, które nie były zaspokajane, a to nie mogło doprowadzić do niczego dobrego. Przemknął oczy, zastanawiając się czy dziś czekać na Mike z nadzieją, że ten wyrwie się z roboty, czy znaleźć sobie zajęcie na cały dzień... coś co by go uspokoiło, rozluźniło. Poszedł do sypialni po komórkę i zaraz wrócił do kuchni, siadając znów przy wysepce. Przejrzał listę kontaktów, aż natrafił na jeden konkretny numer. Awaryjna osoba, która zjawiała się w jego życiu tylko na kilka godzin i wygodne było to, że był zawsze wolny, przez co Dan ani razu nie spotkał się z odmową. Spojrzał przez ramię na drzwi łazienki, gdy te zostały otwarte i pojawił się w nich Havoc. Westchnął cicho, mamrocząc coś pod nosem i zrezygnował z tego. Poczeka, chociaż to mogło być głupie to jednak liczył, że facet, który władował się na stałe w jego życie, będzie na tyle ogarnięty by w robocie nie zapomnieć o szybszym wyjściu. |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Mieszkanie pełne wariatów | |
| |
| | | |
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |
|